Właśnie wróciłem z kina i co jakiś czas zastanawiałem się czy oglądam film (bardziej) dobry czy dziwny?
Różnie z tym bywało. Ale pod koniec myślę, że jednak dobry.
Nie dzieje się przesadnie wiele, zdarzają się całkiem zabawne momenty, krajobraz jak to Islandia - niesamowity.
Jest jednak dużo ciepła w tym filmie, pomimo oniryzmu i zabawy z widzem, pomimo zacierania granicy wspomnień, żalów, wizji i alternatywnych biografii - w tym dziwnym, islandzkim realizmie magicznym jest ciepło i uczucie.
Do tego świetny klimat i niesamowity piesek.